Piotr Celiński – zdjęcia z różnych stron świata






Cóż, może lepiej było przegrać wojnę...























Ostatnie wpisy
Mekele – Hamedela
Śpimy prawie do 7 rano. W cenę hotelu mamy wliczone śniadanie, całkiem przyzwoite. To jeszcze bardziej przekonuje mnie, że Hatsey Yohannes w Mekele to najlepszy i najtańszy hotel, w którym spaliśmy. Jest już cała nasza grupa, dołączył też trzeci Land Cruiser. Kierowcy pakują nasze bagaże na samochody.
Lalibela – Mekele
O 5:30 rano jesteśmy gotowi do drogi. Busik już na nas czeka. Ruszamy spod hotelu. Pierwszy postój zaliczamy dość nieoczekiwanie przy dworcu autobusowym, a raczej miejscu, skąd autobusy odjeżdżają. Policjant zatrzymuje nasz samochód.
Kierowca i jego asystent (bo jest ich dwóch) jakoś tłumaczą nam bez znajomości angielskiego, że w zasadzie wolno jeździć od 6 rano. Nie wiemy dlaczego, ale OK. Czekamy kilka minut i ok. 5:50 ruszamy dalej. Docieramy do drogi asfaltowej i pokonując liczne serpentyny docieramy do miasta Woldia. Na śniadanie zatrzymujemy się w hotelu nomen omen „Lal”. Razem z hotelem „Lal” w Lalibeli należa do jednego właściciela. Na szczęście śniadanie jest w porządku.
Lalibela
Nauczeni wczorajszym doświadczeniem na śniadanie przyrządzamy sobie kaszkę, która miała stanowić awaryjne śniadanie w górach. Zgodnie z ustaleniami, o 8:30 czeka na nas nasz przewodnik. Ruszamy do pierwszej grupy kościołów.