Ten tekst powstał na moim blogu Andy Patagonia 2008 i został stamtąd skopiowany z zachowaniem daty wpisu.
Zmieniono nam czas wylotu do Buenos i mam trochę czasu. Wrócę więc do trekkingów i wrażeń bardziej ogólnych.
Zarówno w Chile jak i Argentynie w Parkach Narodowych nie wolno śmiecić, wszystko trzeba zabrać ze sobą. I tak się dzieje. Śmieci na szlakach praktycznie nie ma a w okolicach miejsc noclegowych zdarzają się sporadycznie. Aż strach pomyśleć, jak wygląda to u nas i jak przyjęto by tego typu regulacje. Okazuje się że Polska jest kulturowo i cywilizacyjne znacznie w tyle w porównaniu z Chile czy Argentyną. Co więcej – w Chile w parkach narodowych nie wolno palić. Zresztą strefy wolne od dymu są tu wszędzie, wydzielone są w lokalach miejsca dla palaczy (szczelnie oddzielone od pozostałych), gdzie np. nie mają wstępu osoby poniżej 18 roku życia. Nam niestety daleko do takich standardów.
Podczas trekkingu spotyka się na ogół uśmiechniętych, zadowolonych ludzi. Wielu jest obcokrajowców, ale mieszkańcy Chile i Argentyny też chętnie uprawiają turystykę górską. Wielu turystów to młodzi ludzie.
Częsty widok to naprawdę ładne dziewczyny wędrujące po szlakach samotnie lub w dwu – trzy osobowych grupkach. Zawsze na uśmiech odpowiadają uśmiechem, który w tym zrozumiałym dla wszystkich języku często oznacza zaproszenie do czegoś więcej niż tylko pozdrowienie czy wymiana kilku zdań na szlaku. Tak więc, jeżeli ktoś ma na trekking więcej czasu, może poszukać wielu innych wrażeń, poza tymi, które zapewniają same góry.