Imet Gogo

utworzone przez | 16 marca 2011 | Dalekie kraje, Etiopia | 0 komentarzy

29 października 2010.

Dziś czeka nas dzień aklimatyzacyjny. Planujemy wejść na jeden z najlepszych punktów widokowych w górach Siemen – Imet Gogo. Jego szczyt ma osiąga prawie 4000 m. npm. Dziś poprawimy naszą aklimatyzację na pozostałą część trekkingu i wejściem na Ras Dejen.

Nasza dzisiejsza wycieczka nie będzie bardzo długa. Wychodzimy rano, ale nie bardzo wcześnie. Idziemy łagodnie podnoszącym się płaskowyżem. Mijamy pasące się bydło. Pojawia się coraz więcej lobelii. Otaczają nas ze wszystkich stron. Nie jest to może lobeliowy las, bo rośliny te rosną oddalone od siebie o dobre parędziesiąt metrów, ale ich mnogość w połączeniu z niezwykłym kształtem każdej z nich robi wrażenie.

Widzimy naszą jutrzejszą trasę. Będziemy szli przy samej krawędzi płaskowyżu. Z daleka widać jego falującą powierzchnię, która nagle raptownie urywa się i opada przepaścią kilkaset metrów w dół. Niesamowity widok.

Widać też dobrze cel naszej dzisiejszej wycieczki. Na szczycie Imet Gogo jest akurat jakaś grupa ludzi. To popularne miejsce, więc nic dziwnego, że spotykamy inne grupy. Do szczytu droga wiedzie poprzecinanym skałami grzbietem. Nawet miejscami trzeba się tej skały złapać. Sam szczyt od tej strony przypomina trochę Babią Górę, ale to dosyć odległe skojarzenie.

Docieramy na szczyt i podziwiamy widoki. Oprócz tego, że jest to jeden z wyższych punktów w okolicy, to jego grzbiet tworzy przyczółek płaskowyżu wychodzący daleko w położoną niżej przestrzeń. Jest co oglądać, widać dobrze całą okolicę, łącznie z naszą jutrzejszą drogą. Spędzamy tu trochę czasu, zjadamy przegryzkę i ruszamy z powrotem znanym już nam grzbietem.

Tym razem trzymamy się dalej grzbietu i nie wracamy od razu do obozu Geech. Po krótkim marszu docieramy do Saha. To kolejny szczyt czy też punkt widokowy. Stąd podziwiamy inne widoki; bliższą perspektywę brzegu urwiska z iglicami i innymi formami skalnymi, które powstały na jego skraju. Dookoła nas łazi całe stado kruków grubodziobych – jakby czekały, że dostaną coś do jedzenia. Pojawia się też stadko dżelad, ale są zajęte skubaniem trawy.

Ostatni punkt dzisiejszego programu to Kedadit wznoszący się na naszym obozowiskiem. Jest już po południu i słońce schowało się za chmurami. Na szczęście. Dosyć mocno dawało się nam dziś we znaki. Teraz zrobiło się chłodno. Nic dziwnego, jesteśmy prawie 4 km powyżej poziomu morza.

Chwilę spędzamy na Kedadit kończąc nasze zapasy na dzisiejszą wycieczkę i podziwiając widoki. Schodzimy wprost do obozowiska Geech. Wkrótce po naszym przyjściu Jaju woła nas na kolację.

Niefiltrowana statystyka z GPS:

  • Przebyta droga: 12.33 km
  • Suma podejść: 401 m.
  • Suma zejść: 491 m.
  • Minimalna wysokość: 3542 m. npm.
  • Maksymalna wysokość: 3934 m. npm.

Pin It on Pinterest