To już Patagonia

24 listopada 2008

Ten tekst powstał na moim blogu Andy Patagonia 2008 i został stamtąd skopiowany z zachowaniem daty wpisu

Po przesiadce w Buenos wylądowaliśmy w Trelew. Miasto leży na wybrzeżu Atlantyku, w pobliżu półwyspu Valdes. Jest zupełnie inne, mało turystyczne. Port lotniczy przypomina małe, prowincjonalne lotnisko, jakich wiele np. w Indiach (W Iguazu były nawet rękawy). Tu wysiada się z samolotu na ogromnej, płaskiej przestrzeni aby spokojnie przejść do sali przylotów. A tam niespodzianka. Bagaże sprawdzane są pod kątem zawartości nasion, mięsa, nieprzetworzonej żywności. Nic takiego nie ma prawa wjechać do Patagonii.

Jutro pingwiny na Punta Tomba, potem przejazd na półwysep Valdes. Wypożyczyliśmy samochód (opel corsa z bagażnikiem!) na te 3 dni, kiedy tu będziemy. Drożej niż w Polsce. Za samochód zapłacimy 700 – 800 peso, ale nie będziemy musieli wykupywać zorganizowanych wycieczek. Cenowo wyjdzie podobnie, a będziemy niezależni.