Jeszcze wczoraj Salomon załatwił nam transport z Ambiko do Chennek. Pamiętając dość strome i nieprzyjemne zejście z Bwahit do Chora Leba nie bardzo chciało nam się wchodzić tą samą drogą. Samochód miał pojawić się o 6 rano. O tej porze byliśmy spakowani, gotowi i po śniadaniu. Tylko samochodu nie było.
W zasadzie poprawna nazwa brzmi Ras Dejen, choć rzadko spotyka się ją pisaną w taki sposób.
Wstajemy bardzo wcześnie i wychodzimy o 5:15. Jest jeszcze ciemno i zimno. Prowadzi Workie. Widać, że wszystkie ścieżki zna tu na pamięć. W świetle czołówek widzimy tylko to, co pod nogami.
Ruszamy stosunkowo późno. I okazuje się, że bardzo dobrze. Ledwie dochodzimy do uskoku, dosłownie kilkaset metrów od Chennek, spotykamy trzy samice koziorożca abisyńskiego (walia ibex). Są tak zajęte sobą, że nie zwracają na nas uwagi. Toczą ze sobą potyczki na rogi, podjadają liście z drzew – widać, że dobrze się bawią. Można spokojnie do nich podejść i zrobić kilka zdjęć z bliska.
Wychodzimy rano o 7:40. Jest jeszcze chłodno. Wieje wiatr. Mamy dzięki temu chłodzenie. Zostawiamy po lewej stronie nasz wczorajszy szczyt – Imet Gogo. Pomiędzy nim a pozostałą częścią płaskowyżu jest dolina. Schodzimy na skraj płaskowyżu, nad przepaścią. Tu zatrzymujemy się na chwilę, aby ruszyć dalej wzdłuż uskoku.
Dziś czeka nas dzień aklimatyzacyjny. Planujemy wejść na jeden z najlepszych punktów widokowych w górach Siemen – Imet Gogo. Jego szczyt ma osiąga prawie 4000 m. npm. Dziś poprawimy naszą aklimatyzację na pozostałą część trekkingu i wejściem na Ras Dejen.
Po śniadaniu i zapakowaniu bagaży ruszamy w drogę. Workie prowadzi nas ścieżką wzdłuż skaju przepaści. Dopisuje nam piękna pogoda. Czuć żar afrykańskiego słońca, jednak nie jest aż tak bardzo gorąco. Przekroczyliśmy wysokość 3000 m. npm, dzięki czemu temperatura nie jest tak wysoka, jak niżej.
Dookoła nas hasają stada dzelad. Można spokojne zatrzymać się i zrobić kilka fajnych zdjęć. Samce prezentują się dużo bardziej okazale niż samice. Samce są dużo większe i mają długie, piękne futro oraz okazałe grzywy. W przerwach pomiędzy skubaniem trawy do jedzenia, wzajemnym iskaniem i seksem lubią sobie usiąść i pokazywać się całemu światu, jakie to są piękne. No i takie są ;).
Nasz samolot odlatuje wcześnie rano, ale Mikias zapewnia, że godzina przed odlotem to aż nadto. Zorganizowany przez niego transport zabiera nas z hotelu o 6:15. Mamy godzinę do odlotu. Szybko docieramy na lotnisko, a tu przed wejściem kolejka. I to jaka. Wygląda, że samolot odleci bez nas. Już przy wejściu trzeba wyskoczyć z butów, prześwietlić bagaże, potem kolejka do odprawy, kilka razy zawinięta. No to pięknie.
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.