Geech – Chennek

by Piotr Celiński | 30 lipca 2022 | Dalekie kraje, Etiopia | 0 comments

30 października 2010.

Wychodzimy rano o 7:40. Jest jeszcze chłodno. Wieje wiatr. Mamy dzięki temu chłodzenie. Zostawiamy po lewej stronie nasz wczorajszy szczyt – Imet Gogo. Pomiędzy nim a pozostałą częścią płaskowyżu jest dolina. Schodzimy na skraj płaskowyżu, nad przepaścią. Tu zatrzymujemy się na chwilę, aby ruszyć dalej wzdłuż uskoku.

Wkrótce ścieżka odchodzi od przepaści i zaczyna się piąć ukosem pod górę. Idziemy przez zagajnik porastający zbocze. Dzięki temu mamy cień i droga nie jest uciążliwa. Zatrzymujemy się na kolejny postój, aby potem wyjść z doliny. Widać już nasz dzisiejszy najwyższy punkt – Inatye (4070 m. npm.). Niedługo docieramy na szczyt.

Właściwie trudni nawet nazwać jest to miejsce szczytem. Taka lokalna kulminacja. Od południa płaska sawanna, potem kilkusetmetrowa, pionowa ściana w dół. Zatrzymujemy się na posiłek. Wkrótce przepaść pod nami wypełnia się chmurami. Zatrzymują się na krawędzi uskoku. Nad płaskowyżem powietrze jest przejrzyste, choć niebo jest zachmurzone.

Na płaskowyżu, cztery kilometry nad poziomem morza, toczy się normalne życie. Dzieci sprzedają pamiątki – czapeczki, koszyki itp, itd. Nieopodal właśnie urodziła się malutka kózka. Mama oblizuje ją, a ona usiłuje podnieść się na nogi. Jeszcze nieporadnie, ale zanim ruszymy, kózka będzie już stała na własnych nogach.

Ruszamy dalej ścieżką po płaskowyżu. Czasami zbliża się ona do krawędzi uskoku, czasami omija skalne kulminacje. Niestety za uskokiem cały czas wiszą  chmury. Potem zaczyna się dosyć strome zejście w dół. Wkrótce wychodzimy poniżej pułapu chmur. Stąd widać, jak okrywają one uskok.

Idziemy wzdłuż uskoku podziwiając widoki. Dziś tak inne niż wczoraj. Wiszące chmury tworzą ciężką, ponurą scenerię. Wkrótce dochodzimy do drogi w miejscu zwanym Kurbet Metaya. To wyłom skalny, w którym droga wręcz styka się z uskokiem. Jak mówi nasz przewodnik Salomon nazwa wzięła się stąd, że w tym miejscu pasterze zrzucali w przepaść niepotrzebne im szczątki kóz.

Do Chennek z tego miejsca pozostało kilkaset metrów. Wkrótce jesteśmy w obozowisku.

Wieczorem chmury podnoszą się i widać najwyższą część płaskowyżu oświetloną od tyłu zachodzącym słońcem.

Niefiltrowana statystyka z GPS:
Przebyta droga: 14.4 km
Suma podejść: 668 m.
Suma zejść: 718 m.
Minimalna wysokość: 3574 m. npm.
Maksymalna wysokość: 4081 m. npm.

Pin It on Pinterest