Ten tekst powstał na moim blogu Andy Patagonia 2008 i został stamtąd skopiowany z zachowaniem daty wpisu
Kto widział „Misję”, ten ma pojęcie. Ogromy, długi na 2700 m. skalny uskok o wysokości kilkudziesięciu metrów. I rzeka Iguazu spadająca w dół olbrzymią masą wody. Jeszcze można wyobrazić sobie, jak wyglądało to miejsce bez infrastruktury, bez kładek, ścieżek, zabudowań i dróg. Istotnie, miejsce szczególne, gdzie łatwo o metafizyczne doznania. Huk spadających mas wody i poziomy deszcz rozpryśniętych na skałach kropli. Niesamowite.
Na obejrzenie Parku Narodowego Iguazu trzeba przeznaczyć minimum dwa dni. Jeden dzień w Argentynie i jeden w Brazylii. Wczoraj cały dzień spędziliśmy po stronie argentyńskiej. Korzystając z kładek i ścieżek podeszlismy do najciekawszych miejsc. Najdłuższa kładka prowadzi nad Garganta del Diablo, czyli diabelską gardziel. To miejsce, z którego widać z góry jak rzeka spada w potężny wąwóz. Na unoszących się w powietrzu kroplach wody prawie zawsze widać nie tylko łuk, ale prawie pełny krąg tęczy.
Można też popłynąć pontonem powyżej wodospadów. Wycieczka zachwalana jako „a trip through the untouched jungle” ma niewiele wspólnego z reklamą, ale udało nam się zobaczyć małego kajmana, tukana, wysokie na kilkanaście metrów kępy bambusów. Warto było.
Pływaliśmy też u podnóża wodospadów. To dobra wycieczka, jeżeli ktoś potrzebuje prysznica. Przed wejściem na wielki ponton z potężnymi silnikami każdy dostaje bardzo szczelną torbę na rzeczy (coś jak produkty Ortlieba), którym woda może zaszkodzić. Ponton podpływa prawie pod wodospady, a uczestnicy mają kąpiel.
Strona brazylijska jest zupełnie inna. Widzimy wodospady z drugiego brzegu wąwozu, z daleka. Można zauważyc ogromną przestrzeń, na ktorej rozciąga sie katarakta. I choć są miejsca „mokre”, to nie tak bardzo, jak po drugiej stronie. Można też zobaczyć diabelską gardziel z zupełnie innej perspektywy, nie z góry a na wprost.
Ciekawe jest spojrzenie z góry. Krótki, bo kilkunastominutowy przelot śmigłowcem nad wodospadami dopełnia całości wrażeń i daje całościowy obraz wodospadów Iguazu.
Ceny są dosyć wysokie. Wejście do parku po stronie argentyńskiej – 60 peso, ponton nad wodospadem – 35 peso, ponton pod wodospadem – 75 peso. Po stronie brazylijskiej wejście kosztuje 20 reali. Helikopter – 210 reali. Można płacić za wszystko również walutą argentyńską albo dolarami lub euro.
I uwaga techniczna. Jeżeli chodzi o dostęp do internetu to Indie (patrz ladakh-2007.blogspot.com) znacznie wyprzedzają Argentynę.
[xmlgm ngg_gallery=6;align=center;maptype=G_SATELLITE_MAP]