Ten tekst powstał na moim blogu Andy Patagonia 2008 i został stamtąd skopiowany z zachowaniem daty wpisu.
Wczoraj wylecieliśmy z deszczowej Warszawy. Kilka godzin oczekiwania w Rzymie i wystartowaliśmy do Buenos Aires. Lot opóźnił się o ponad godzinę. 14 godzin w samolocie i lądujemy w Buenos Aires. Słonecznie, temperatura 22 stopnie. W stosunku do Warszawy 3 godziny różnicy czasu.
Argentyna. W tym roku jest nas troje. Marta, Piotr i Piotr. Nasz plan to Wodospady Iguacu, półwysep Valdes – tam obserwacje pingwinów, orek, wielorybów i innej fauny. Potem już Andy – Lake District, Torres Del Paine, Fitz Roy. W Torres del Paine i w okolicach Fitz Roy planujemy 2 kilkudniowe trekkingi w wariancie wędrówki z całym wyposażeniem na plecach. Noclegi w namiocie. Na końcu 3 dni w Buenos Aires. Mamy na to 4 tygodnie. Za godzinę lot do Iguacu. Jak do tej pory nie mamy problemów z niewielkim nadbagażem.
Wyjazd jest stosunkowo drogi. Bilety do Argentyny to ok 4000 zł. Bilety na przeloty wewnętrzne podobnie. Pozostałe koszty poniesione przed wyjazdem to ubezpieczenie (ok. 280 zł.), szczepienia, zakupy przedwyjazdowe. Razem kilkaset zł.
Ceny w Argentynie są zbliżone do naszych. 1 USD to ok. 3 peso, a więc przeliczać jest łatwo (dolary na wyjazd kupiłem po 3.04). Z pierwszych obserwacji wynika, że warto korzystać z bankomatów.